carolstime: (DW: Rose & 10)
Bo wymyśliłam sobie, żeby cała moja tfurczość była w jednym miejscu.

Fandom: Doctor Who
Tytuł: Diariusze Doktora albo o gwiazdach, które nie spadły
Słów: 2 246
A/N: Napisane z okazji Gwiazdki LJa dla [livejournal.com profile] akinnore (życzenie: Doctor Who: Rose/human!Doctor, świat alternatywny, może być cross z alternatywnym Torchwood (Jack/Ianto byłoby wówczas cudownie mile widziane!)

Zaraz potem rozsądek wrcił na swoje miejsce i przypomniał mi, że przecież teraz jestem tylko człowiekiem, a ludzie nie rozsypują się w gwiezdny pył z dramatyczną muzyką w tle )
carolstime: (SPN: Crowley drama queen)
Szczerze mówiąc, byłam pewna, że ten tasiemiec stanie się moim kolejnym niedokończonym projektem. Znalazłam jednak zeszyt, w którym kilka miesięcy temu napisałam większość tego rozdziału, z nudów zabrałam się za przepisywanie - i tak to się skończyło. Przepraszam.

Fandom: SPN
Tytuł: Gdzie Lucyfer nie może (tam kobieta da radę) (4/?)
Słów: 4 701 (jeszcze raz przepraszam)
A/N: Dla przypomnienia: w ostatnim odcinku Gabriel odnalazł Becky i powiedział jej, że ma dla niej zadanie specjalne, ale musi mu obiecać, że przez tydzień nie ruszy się z hotelu, w którym się zatrzymała. Dean za to dostał Boskie wskazówki odnośnie wojny z Lucyferem, według których niezbędna była pomoc ze strony archaniołów. Dean zwrócił się z prośbą do Gabriela, ale ich spotkanie przerwał Cas, który nie przyjął dobrze tego, że Dean zataił przed nim fakt kontaktu z Bogiem.
W tym rozdziale znowu nie będzie akcji. Obiecuję, że kiedyś się pojawi. Jako któryś bohater trzecioplanowy.


Rozdział 3 )
carolstime: (DW: The most important woman in the worl)
Jak tak dalej pójdzie, zapomnę co to fluff i crack i zaleję cały świat potokiem emo i angstu.
Ostrzeżenie jak przy tekście po Doomsday: coś, czego najprawdopodobniej nie strawi ktoś, kto nie jest mną.
Jest to coś, co człowiek musi wyrzucić z siebie, żeby zrobiło mu się lepiej. Nie zrobiło mi się lepiej, ale przynajmniej to wyrzuciłam.

Fandom: Doctor Who
Tytuł: Vale decem
Słów: 892
Ostrzeżenia: angst i emo, jak mówiłam. Jest to najprawdopodobniej coś, co napisałabym po JE i EoT, gdybym pisała na świeżo, po obejrzeniu, i tylko moje własne obecne samopoczucie było w stanie sprawić, że powstało coś w dokładnie takim charakterze.
Spilery: do końca 4 sezonu
A/N: Na pewien pokręcony i chory sposób jest to coś w rodzaju Doktor/Rose/Doktor II/Donna, co chodzi mi już po głowie od długiego czasu i co chciałabym kiedyś napisać w jakiś właściwszy sposób i, na litość boską, jako fix-it fik, a nie dobijanie się łopatą.

Vale decem )
carolstime: (DW: Rose)
/Możecie spokojnie zignorować ten post. Ja tak po prostu reaguję na seriale./

Tytuł: Życie, w którym umarła
Fandom: Doctor Who
Słów: 556
A/N: Rly, nie czytajcie tego, to tylko zabijający potok angstu pomieszanego z patosem. Nikt poza mną tego nie lubi.

Rose Tyler rozpoczęła nowe życia od umierania. )
carolstime: (House: Chase way too cute)
Z najlepszymi życzeniami, Aev! :* (Żebyś nie mówiła, że ZNOWU nie dostałaś drarry na urodziny XD)

Tytuł: Kiedy wszystko jest za dobrze
Fandom: Harry Potter (tak, sama nie wierzę)
Słów: 641
Pairing: Harry/Ginny (ha-ha, jasne, wszyscy mi uwierzą)
Ostrzeżenia: daleko postepilogowe dzieje. I w ramach ewentualnych wątpliwości: nie, to nie jest mpreg.

Kiedy wszystko jest za dobrze )
carolstime: (SPN: Gabe)
Fandom: SPN
Tytuł: Gdzie Lucyfer nie może (tam kobieta da radę) (3/?)
Słów w tej części: 3 996 (What. The. Fuck.)

Rozdział 2 )
carolstime: (SPN: Cas WTF?!)
Fandom: SPN
Tytuł: Gdzie Lucyfer nie może (tam kobieta da radę) (2/?)
Słów w tej części: 1 790
Pairingi: Dean/Castiel
A/N: Dla [livejournal.com profile] ororcia 

Rozdział 1 )
carolstime: (SPN: Becky awesome ^_____^)
Po przeczytaniu epickiego fika od [livejournal.com profile] ororcia (TUTAJ, ABSOLUTNIE POLECAM, BO FIK JEST CUDNY I NIEDOKOCHANY I ZASŁUGUJE NA DUŻO-DUŻO KOMENTARZY) trochę wróciła mi faza na SPNowe pisanie. Poza tym odkąd Becky pojawiła się w serialu, miałam straszną ochotę napisać coś dłuższego o niej. Poza tym, potrzebuję coś lekkiego i przyjemnego, przy czym mogę oderwać się od rzeczywistości, i coś, dzięki czemu nie zapomnę jak się składa literki.
Poza tym jakoś muszę się odwdzięczyć za tego borskiego fika.
Ten fik będzie tasiemcem, bo wiem, że jeśli chciałabym zrobić z tego jednoczęściówkę, najprawdopodobniej przerwałabym w jednej trzeciej i nigdy tego nie opublikowała.
Reszta ostrzeżeń na dole.

Fandom: SPN
Tytuł: Gdzie Lucyfer nie może (tam kobieta da radę) (1/?)
Słów w tej części: 800
Pairingi: Chuck/Becky, Dean/Castiel
A/N: Uwaga uwaga, proszę państwa, w tym fiku będzie RÓWNOUPRAWNIENIE i zarówno slash, jak i het będą na tym samym miejscu. Żadnego stopniowania.
Na tę chwilę nie ma żadnych większych ostrzeżeń, poza tym, że znajdują się tu spoilery mniej więcej do połowy piątego sezonu. Nie umiem powiedzieć od którego dokładnie miejsca będzie to AU, bo pozbierałam trochę wydarzeń z pierwszych dziesięciu (chyba) odcinków, dlatego znajomość serialu na bieżąco nie jest wymagana.
No i to chyba oczywiste, że fik ląduje w kopyta łapy Lucyfera ([livejournal.com profile] ororcia ). :*



Prolog )
carolstime: (castiel)
Spóźniony noworoczny prezent dla [livejournal.com profile] ororcia , która zażyczyła sobie dastiela.
Ostrzeżenia poniżej.

Fandom: SPN
Tytuł: Trzy stopnie poznania
Słów: 1 650
Ostrzeżenia: To jest bardzo obmierzły slash (przynajmniej w definicji Marchwi i Kota). Ze względu na słownictwo i sam fakt slashu klasyfikuje się gdzieś tam powyżej PG.
A poza tym: ZERO PRAWDOPODOBIEŃSTWA PSYCHOLOGICZNEGO, SURPRISE, WIEM, JESTEŚCIE ZASKOCZENI. To ostatnio u mnie normalne.
Dean nie jest Deanem, Cas jest Casem tylko wtedy, gdy tajemniczo wpatruje się w przestrzeń, i w ogóle dastiela nie da się napisać. (Co nie zmienia faktu, że wciąż w niego wierzę całą swoją slasherską częścią serca, która stoi w opozycji do obuchowej, shipującej Dean/Jo. Nie wiem, jak ja mogę żyć w takim rozerwaniu.)
Tak więc wyszedł słodki slash, do którego może kiedyś nie będę się przyznawać.
Ach, i jeszcze spoilery aż do 5x10.
Ale teraz - Lucyferze, najlepszego, dzięki, że ze mną wytrzymujesz, i niech slash staje się kanonem, A/M-en!


Trzy stopnie poznania )
carolstime: (Dead Poets: Todd)
Po uwagę biorę tylko teksty opublikowane. Tych nieopublikowanych i niedokończonych jest tak ze dwa razy więcej...
No to jazda z tym.

Napisanych tekstów: 26
Ilość fandomów: 14 + tekst własny
Słów: 27 087

2009 w grafomanii Carol )

carolstime: (Merlin)
Ajm prizenting fik. A raczej Artura, stuprocentowo dla [livejournal.com profile] kasiowy , choć to nie jest to, co chciałabym Ci dawać. Srsly, to się samo napisało, ja tylko klikałam literki, soł don't blame me (blame my gender).
Chyba mam za dobre zdanie o Arturze, mimo wszystko, i chyba dalej nie przestałam w niego wierzyć, enyłej obawiam się, iż ta wizja z - przynajmniej aktualnym - kanonem nie ma wiele wspólnego. But sometimes you just have to say screw cannon, right?

Fandom: Merlin
Tytuł: Nice guys finish last (chciałam coś normalnego, coś polskiego, ale z niewiadomych przyczyn to się do mnie przyczepiło i nie wymyśliłam nic lepszego -____-)
Słów: 1 315 (yay!)
Spoilery: bardzo duże do 2x04
Uwagi: jak mówiłam, niekanoniczność i bohaterowie, nad którymi straciłam kontrolę już przy drugim zdaniu, i - uwaga - brak slashu! Nawet sugerowanego! Yay me!
Dla [livejournal.com profile] kasiowy :*


Nice guys finish last )
carolstime: (house piano)
Wynik bardzo ciekawego meme u [livejournal.com profile] rysiaczek , które polegało na tym, że należało wybrać sobie fandom, Ryś dawała jakąś ikonkę do niego i na jej podstawie należało napisać ficka. W ciągu jednego dnia.

Moja ikonka:


Fandom: House M.D.
Tytuł: Tęsknota
Spoilery: bardzo ogólne do końcówki trzeciego sezonu i początku czwartego
Ostrzeżenia: Mm, angst again? Tak wyszło ^___^
Postacie: Cameron
Słów: 526

Tęsknota )

carolstime: (Bradley)
Kochana Kaś.
Wiem, że ostatnio nie było Ci łatwo, że nigdy nie jest do końca łatwo, bo jak już w normalnym życiu zaczyna się wszystko układać, to można się spodziewać, że zaraz jakiś szalony scenarzysta postanowi zburzyć także ten fandomowy świat i wtedy wszystko bierze w łeb. Ale dzisiaj jest Twój dzień, a w takim dniu - oczywiście - dostaje się dużo życzeń, a jak dużo osób czegoś życzy, to prawie na pewno musi się spełnić.
Dlatego życzę Ci, na najpierwszejszym miejscu, szczęścia - bo na to składa się większość aspektów życia, więc jest uniwersalnie; życzę Ci też spełnienia marzeń - bo tylko Ty tak naprawdę wiesz, czego Ci należy życzyć; życzę Ci mnóstwo uśmiechu na każdy dzień, bo tylko te dobre chwile powinno się wspominać za ileś, ileś tam lat.
Żyj nam długo, twórz i zarażaj miłością fandomową jeszcze dłużej, i oby spotkało Cię jak najwięcej dni, którymi można się tylko i wyłącznie cieszyć :*

Wizualno-słowny prezent )
carolstime: (Alice)
Bo Carrusie są pamiętliwe i jak coś obiecują, to z reguły dotrzymują słowa.

Mema drabblowego ciąg dalszy, tym razem - tekst na życzenie Kota.

Lista zamówień dla przypomnienia:
1. Na Edmunda Pevensie dla - uwaga, uwaga - Marchwi (drabble)
2. Na Bobby'ego dla Rysiaczka (drabble)
3. Na Uriela dla Andy (ikonka)
4. Na Lunę tudzież Dolores U. tudzież Korneliusza K. (kwestia wciąż nierozstrzygnięta) dla Kota (drabble)
5. Na Niespodziankę (Wyskakującą z Wielkiego Tortu) z House M.D. dla Beaty

Słów równe sto, napisane na brzegu Morza Czarnego, inspiracja więc jest oczywista, ale mimo to chciałabym wyjaśnić tło powstania tej krótkiej historii.
Otóż któregoś popołudnia, siedząc z Mamuś na plaży, zauważyłam bawiącą się niedaleko nas dziewczynkę. Na oko miała jakieś osiem-dziesięć lat, ale nie to jest najistotniejsze. Co jest ważne, to że jak tylko ją zobaczyłam, w mojej głowie pojawiła się myśl: tak musiała wyglądać mała Luna. Dziewczynka miała blond włosy, schowane pod kolorową czapeczką, oraz błękitny strój w kwiatki. Przez chwilę zastanawiała się co ze sobą zrobić, po czym położyła się na piasku i zaczęła robić orzełka - czy anioła, jak to kto zwie - którego normalnie robi się na śniegu.
Widziałam ją potem jeszcze kilka razy, jak bawiła się z jakimiś obcymi dziećmi albo budowała zamki z piasku przy brzegu, ale chyba już na zawsze pozostanie moim wyobrażeniem o małej Lunie.


 
Naszyjnik o zapachu morza )
carolstime: (artur foch)
Moje ostre vidsowanie w przerwach nauki do matury (wiecie, dopiero dzisiaj, kiedy rozwiesili listy z harmonogramem ustnych, matura stała się dla mnie czymś realnym), wzięło w łeb. Mogę się założyć z każdym z Was, że żaden z Waszych programów nie działa wolniej, niż mój do obróbki plików video. Jak wyłączałam go, byłam na skraju załamania nerwowego.

To coś - a raczej trzydziestosekundowe nic - bez żadnych efektów, przejść, bez kompletnie żadnej obróbki poza wycinaniem, zajęło mi dwie godziny. Tyle, ile normalnie każdy dopracowany do szczegółów film pięciominutowy.
Ale i tak się nim podzielę, bo nie planowałam go tak czy tak kończyć, miało to być jedynie coś w rodzaju wprawienia się na nowo w obróbkę filmów.
Jedyne, co mam na swoje usprawiedliwienie, to to, że to wszystko wina Obrzydliwych Slasherów.

Arthur/Merlin - Can't take my eyes off you



Proszę, nie sugerujcie się, moje umiejętności naprawdę są lepsze -___-

Jeśli już jesteśmy przy Merlinie i działalności fanowskiej, to, ku Waszemu przerażeniu, muszę Was poinformować, że fick merlinowy nie tlyko wygląda realnie, ale i nabiera kształtów, niach *diabelski śmiech* Dzisiaj na polskim otworzyłam brudnopis a słowa jakoś tak same, jedno za drugim, zaczęły się pisać...

carolstime: (king edmund)
Tak więc mamy zamówienie:
1. Na Edmunda Pevensie dla - uwaga, uwaga - Marchewy (drabble)
2. Na Bobby'ego dla Rysiaczka (drabble)
3. Na Uriela dla Andy (ikonka)
4. Na Lunę tudzież Dolores U. tudzież Korneliusza K. (kwestia wciąż nierozstrzygnięta) dla Kota (drabble)
5. Na Niespodziankę (Wyskakującą z Wielkiego Tortu) z House M.D. dla Beaty

A teraz czas na pierwsze zamówienie, na które pomysł przyszedł szybko (dlatego musiałam go spisać natychmiast, bo okazja mogłaby się nie powtórzyć).

Tytuł: Ostatnie zadanie
Fandom: Opowieści z Narnii (część bliżej nieokreślona ze względu na moją nieznajomość kanonu od drugiego tomu)
Bohater(owie): Edmund (a jakże) oraz mysz (nie Ryczypisk)
Długość: równe 100 z tytułem włącznie

Użyszkodniczkę Marchew uprasza się o nie zdefriendowanie po przeczytaniu tego tforu.

Ostatnie zadanie

Egzamin z angielskiego na koniec szkoły średniej był ostatnim, jaki dzielił Edmunda od długo wyczekiwanej wolności.
Nauczycielka, starsza i zdecydowanie zbyt poważna kobieta, chodziła sztywno po sali i rozdawała spięte spinaczami kartki papieru, na których czarnym atramentem wypisane były pytania.
Chłopiec podpisał się u góry pierwszej strony i już miał przejść do zadań, kiedy zdał sobie sprawę, że czegoś mu brakuje.
Po chwili zastanowienia uśmiechnął się do siebie i dodał do podpisu jeszcze jedno słowo.

Król Edmund Pevensie

 
Gdy podniósł głowę, by spojrzeć na stary zegar, mógł przysiąc, że mysz, biegająca po małym terrarium, puściła do niego oko.
Page generated Jul. 29th, 2025 04:59 pm
Powered by Dreamwidth Studios